You need Flash player 8+ and JavaScript enabled to view this video.

Trzeci spektakl Marty Górnickiej to kontynuacja prowadzonej przez reżyserkę pracy nad stworzeniem nowoczesnego chóru tragicznego, w której centrum leży krytyczna refleksja nad człowiekiem ustanawianym przez kulturowe, społeczne, ekonomiczne i religijne normy. Tym razem głos CHÓRU wymierzony jest w rzeczywistość powszechnego urynkowienia. To ciało/głos społeczeństwa zakleszczonego między terrorem bezrobocia a wymogiem pracy ponad siły. Na scenie staje chór performerów, by wykonać ekstatyczne requiem dla systemu, w którym wolność zmieniła się w technologię władzy. Libretto wykorzystuje wiersze Władysława Broniewskiego, fragmenty przemówień, listów, dziecięcych wyliczanek, które CHÓR zderza z dyskursem filozoficznym i hasłami reklamowymi.

 

Jestem całopalną ofiarą każdego systemu – pisał o sobie Broniewski, ujawniając dramatyczne napięcie między miażdżącą presją ideologii, a wiarą w siłę poetyckiego słowa, które miało zarazem rewolucjonizować świat i ratować podmiotowość. Dziś te teksty, przepisane na chórową maszynerię zbiorowego ciała i głosu, uderzają z nieprawdopodobną siłą. Socrealistyczny hymn pracy brzmi jak korporacyjna pieśń performansu efektywności.

 

"REQUIEMASZYNA" to esej o relacji języka i władzy. Punktem wyjścia dla tej pracy stał się rytmiczno-robotyczny język wierszy Broniewskiego i jego wstrząsający poetycki życiorys, który zmiksował się w mojej głowie z kampanią reklamową Benettona Zostań bezrobotnym roku, Marszem Imperialnym z "Gwiezdnych Wojen", dźwiękiem przeżartej rakiem krtani poety. Zależało mi na tym, by obnażyć totalitaryzm współczesnych strategii nadzoru i dyscypliny; mechanizmy, które zmieniają mieszkańców neoliberalnego raju w armię robotników/robotów.
Marta Górnicka

 

Producenci dziękują Marii Pijanowskiej-Broniewskiej i Ewie Zawistowskiej za wyrażenie zgody na wykorzystanie w spektaklu tekstów Władysława Broniewskiego.

 

czas trwania: 50 minut (bez przerwy)

 

Prapremiera: 24.03.2013 Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego, Warszawa
Premiera francuska: 22.05.2013 La Filature - Scène Nationale, Mulhouse
Premiera niemiecka: 14.06.2013 Ringlokschuppen, Mülheim an der Ruh

 

 

IDŹ DO DUPY PO POSADĘ

System chóru się lęka. Chóru krytyki. Chóru oburzonych. Chór generuje energię zbiorowości, a ta nie jest miła rządzącym. Przedmiotem obecnej władzy jest indywiduum, które ideologicznie wyniesiono na piedestał wyjątkowości, a w rzeczywistości skutecznie poddano opresji. Każda próba jednoczenia jednostek budzi podejrzenia. Wszystkie rozwiązania prospołecznościowe wywołują niechęć. Na cenzurowanym są związki zawodowe, spółdzielnie, komunikacja zbiorowa, publiczna służba zdrowia, ubezpieczenia społeczne, szkolnictwo powszechne, kasy zapomogowo-pożyczkowe, zespołowe instytucje artystyczne. Zbiorowość budzi niechęć. No chyba że jest to organizacja pozarządowa, skrupulatnie realizująca rządowe lub samorządowe zlecenia.
Teatr chóralny Marty Górnickiej wydobywa nieokiełznaną siłę zbiorowości. W dwóch poprzednich realizacjach, Tu mówi chór (2010) i Magnificat (2011), była to wspólnota kobiet, zjednoczonych w oporze przeciwko patriarchatowi. Ostatnia premiera, Requiemaszyna, wyzwala energię rozgniewanej gromady kobiet i mężczyzn. To narkotyczne doznanie dać się ponieść skandowaniu trzydziestoosobowego zespołu choreutek i choreutów, wykonującemu na wzór wielkiej maszyny synchroniczne układy ruchowe. Jakże to wyzwalające z codziennej samotności i niepewności! Kilka tygodni temu w wywiadzie dla Wszystko o kulturze TVP2 Olga Tokarczuk powiedziała mi, że Oburzeni przegrywają, bo nie mają swojej muzyki. Nie śpiewa dla nich Janis Joplin, nie kiwają się przy balladach Joan Baez, nie pogują przy punk-rocku. Reżyserka Marta Górnicka oraz kompozytorka IEN, nadrabiają tę zaległość. Requiemaszyna daje Oburzonym rytm. Wychodzisz ze spektaklu i nieustannie pulsują ci w głowie: ,,Dam-ci-je-dną-do-brą-ra-dę/Idź-do-du-py-po-po-sa-dę’’, ,,Nie-mam-za-co-jeść-i-pić, trze-ba-ro-bić-aby-żyć’’, ,,Codzień-do-pracy, tak-jak do-boju’’. I wiesz, że to samo wibruje w głowach innych. Nie jesteś już sam.
Skrzydlate frazy Requiemaszyny wyjęte zostały z wierszy Władysława Broniewskiego. Teksty z lat 20 i 30, z okresu Wielkiego kryzysu, w gardłach chóru współczesnych brzmią niezwykle aktualnie. To paradoks, że w okresie powojennym ograniczyliśmy ogląd jego twórczości do liryki. Tak, jakby wcześniejsza poezja polskiego Majakowskiego, politycznie zaangażowana i opowiadająca o niesprawiedliwości społecznej, była czymś wstydliwym. Maria Janion pisała, że Broniewski to największy liryk polskiej poezji, ale czy przypadkiem dziś nie pociągają jeszcze bardziej te utwory, w których wykorzystuje ,,słowo, jako narzędzie walki’’. To oryginalne określenie samego Broniewskiego brzmi niczym ze współczesnych podręczników performatyki. Słowo – narzędzie walki. Poeta – robotnik słowa. ,,Myślicie, że pisać wiersze/ to tak jak w wojsku na zbiórce (…) Ja bym chętnie nie pisał/ ale muszę…’’
W finale Requiemaszyny brzmi narastający kaskadowo zwrot: ,,Broniewski jestem. Polak. Katolik. Alkoholik. Polak. Katolik. Alkoholik. Polak. Katolik. Alkoholik’’. W kontekście wcześniej skandowanych wierszy-pieśni Broniewski wyzwala się w tym momencie z samego siebie. Przestaje być autorem tekstów, a może nawet ich podmiotem lirycznym. Staje się współczesnym jedermanem. Polak. Romantyk. Bezrobotny. Katolik. Alkoholik. Chór polskich jedermanów brzmi groźnie.

Maciej Nowak